sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 5


~Oczami Amandy~

Theo wywlókł mnie z celi do pomieszczenia przypominającego kształtem sale do ćwiczeń. 

-No wstawaj- powiedział łagodnie. Mimo prób nie miałam siły by się podnieść, wszystko kończyło się bolesnym spotkaniem z ziemią co chyba nie spodobało się chłopakowi bo jednym szarpnięciem postawił mnie na ziemie.

-To bolało!- warknęłam na niego ale on tylko się roześmiał i walnął mnie w twarz co spowodowało powtórne spotkanie z ziemią.

-No widzisz to chyba bolało bardziej.

-PIERDOL SIĘ!- krzyknęłam i cisnęłam w niego kulą ognia. Theo zrobił zgrabny unik, a kula przeleciała w miejscu w którym przed sekundą była jego głowa i zderzyła się z ścianą od razu znikając.

-O to chodzi! Walcz ale teraz moja droga nie używaj magi.- Ale ja nie słuchałam i znowu chciałam cisnąć w niego kula tylko że tym razem nic się nie stało.

- Przecież już ci tłumaczyłem twoja magia jest uzależniona ode mnie. No to wstawaj i walcz!- niechętnie wstałam i przyjęłam odpowiednią pozycję kiedy byłam już gotowa do zadania ciosu Theo przywalił mi z kolana w brzuch łamiąc parę żeber.

-Spokojnie zrosną się.-Wtrącił i automatycznie zadał mi kolejny cios, tym razem byłam gotowa i w ostatniej chwili zrobiłam unik i walnęłam go pięścią w szczękę. On natychmiast oddał mi w ten sam sposób, a następnie podciął nogi. Runęłam na ziemię ciągnąc go za sobą. Wylądował na mnie okrakiem, a ja natychmiastowo przekręciłam się i zamieniliśmy się miejscami. Spróbowałam znów mu przywalić ale on w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek i zwalił z siebie jednocześnie wstając. Walnęłam głową o ścianę ale tez wstałam i rzuciłam się na niego. Walnęłam go w brzuch a następnie spróbowałam w szczękę ale chłopak zrobił unik i moja pięść natrafiła na powietrze. On od razu pchnął mnie i znów wylądowałam na ziemi.

-Dobrze. Teraz trochę urozmaicimy nasz trening- powiedział i znów rzucił się na mnie. Zakryłam twarz dłońmi a on natrafił na ścianę. Zrozumiałam że to moja sprawka i wstałam gotowa do dalszej walki.
Szybko cisnęłam w niego kulą ogna ale on ją złapał a ogień zniknął w jego dłoni. Stałam jak słup soli a on tylko przyglądał się ręce która powinna się spalić.

-O- zawahał się, jak by nie wiedział co powiedzieć- czyli ta bransoleta ma też inne właściwości.- wymusił uśmiech- na dzisiaj koniec.- podszedł do mnie i odprowadził mnie do celi.

~Oczami Jeva~

Nie wiedziałem co robić trzy godziny starałem się wytropić Am ale bez skutku teraz siedziałem w pokoju próbując pozbierać myśli i wymyślić jakiś plan. Victoria próbowała odnaleźć Amande za pomocą czarów, Will właśnie rozmawiał z Dylanem a Bet zasnęła w pokoju Willa. Nie mogąc się na niczym skupić poszedłem na dół coś zjeść otworzyłem lodówkę która świeciła pustkami więc od razu ją zamknąłem potem znów otworzyłem i tak chyba z cztery razy nie wiedziałem co z sobą zrobić to czekanie mnie dobijało jestem osobą która woli działać.

-Jev?- usłyszałem głos Bet więc zamknąłem lodówkę i podszedłem do niej.

-Co się stało?

-Czuje się winna- wyznała. Nie wiedziałem co powiedzieć po części to była jej wina bo gdyby nie ona to nawet byśmy tu nie przyjeżdżali ale przecież nie mieliśmy pojęcia jak to się skończy.

-To nie twoja wina. Przecież sama kazała ci uciekać. Spokojnie znajdziemy ją.

-Dlaczego się tak o nią martwisz?

- Nie mam nikogo oprócz niej. Moi rodzice zginęli jakieś dwa lata temu. Am zawsze była przy mnie i kocham ja jak jeszcze nikogo, ona wywróciła mój świat do góry nogami. Wiem ze wszyscy zakochani nastolatkowie mówią to samo ale przy niej jestem innym człowiekiem, dla mnie liczy się tylko ona. Uzależniłem się od niej, nie mogę wytrzymać kiedy nie ma mnie przy niej. Wariuje kiedy nie wiem co się z nią dzieje ta niewiedza doprowadza mnie do obłędu. Zrobił bym dla niej wszystko nigdy nie czułem do nikogo tak silnego uczucia. Jest moją jedyną słabością ale dobrze mi z tym dla niej oddał bym własne życie.

-Rozumiem, musisz ją naprawdę kochać. Chciała bym żeby koś tak kiedyś mówił o mnie.

-I będzie zobaczysz.- W tym samym czasie do kuchni wbiegła Victoria z wielkim bananem na twarzy.

-Wiem gdzie jest Amanda!- To wystarczyło żebym od razu rzucił się do kobiety wypytując o wszystkie szczegóły.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Kochani powracam z weną i nowymi pomysłami! Mam nadzieję że ten rozdział się wam podoba :) Przy okazji życzę wam Wesołych Świąt! Niedługo też powinien pojawić się rozdział na drugim blogu :)


Ps: Mam do was ogromną prośbę jeśli chcecie to pięknie prosiła bym was o udostępnienie tego bloga oczywiście się nie narzucam tylko chciałabym żeby więcej osób natrafiło na tą historię :)
z góry dziękuje Ashlie ;*