niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 6

~Oczami Jeva~ 

Z tego co mówiła Victoria powinniśmy zaraz być na miejscu. Zbliżaliśmy się do jakiejś opuszczonej fabryki. Okna były powybijane, dach (tam gdzie jeszcze jakoś się trzymał) był porządnie uszkodzony i w każdej chwili mógł się zawalić. Szczerze, to moim zdaniem, to miejsce nie krzyczało: "Hej jestem bazą super złych łowców i tak, tutaj jest Amanda!" ale ufam Victorii i jej magi ona nigdy się nie myli. Dałem znać Willowi i wbiegłem do środka, a za mną szary i dość duży wilk. Spojrzałem na niego pytająco, a on warknął. Uznałem ze to nawet dobry pomyśl i tez się zmieniłem. W przeciwieństwie do Willa moja sierść była czarna, ciemna jak węgiel lub noc. Byłem tez sporo wyższy i miałem silniejsze łapy i kły. Jestem betą wiec to całkiem logiczne że jestem silniejszy od wszystkich wilków, to ja muszę polować, walczyć i ochraniać rodzinę Willa czyli Alfy. Oczywiście on też jest silny ponieważ Dylan od najmłodszych lat go trenuję i szkoli w walce. Tylko że Will zawsze będzie w rodzinie Alf a ja w każdej chwili mogę spaść na niższe stanowisko. W wszystkich grupach (oprócz Alf) przydział odbywa się podczas pierwszej przemiany wtedy rada starszych ocenia zdolności fizyczne i wszystko inne, i nadaje odpowiedni status, który w każdej chwili można stracić. Nie posiadamy takiej zasady że jak na przykład dziewczyna Gamma zostanie żona Besty to sama stanie się Beta to działa tylko w przypadku rodziny rządzącej. Z moich rozmyślań wyrwał mnie nagły szelest. Uważnie rozejrzałem się po pomieszczeniu ale nic nie zobaczyłem. Rozdzieliliśmy się z Wille i zaczęliśmy przeszukiwać pomieszczenie. Wszędzie było brudno i wilgotno w niektórych miejscach zdarty tynk odsłaniał czerwona cegłę z której wykonany był budynek. Wszystko wydawało się całkiem stare i opuszczone, na pewno nikogo tu nie było od lat, no może pomijając te kilkanaście szczurów. Przeszukałem cale piętro jeszcze z dwa razy ale nic nie znalazłem. Z powrotem stałem się sobą i czekałem na Willa. Po paru minutach on też się zjawił. -Znalazłeś cokolwiek?- zapytałem z nadzieją.

-Oprócz kilku szczurów nic. Chyba nie było tutaj nikogo od lat. Nie ma sensu dalej szukać wracajmy.

- To bezsensu przecież Victoria mówiła że jest tutaj. Nic nie rozumiem.

-Może się pomyliła?- odpowiedział chłopak i udał się do wyjścia.

-To bez sensu. Co przeoczyliśmy?- powiedziałem sam do siebie i poszedłem za chłopakiem. Droga minęła nam w ciszy żaden z nas się nie odezwał. Kiedy weszliśmy do domu pierwsze co zobaczyłem to burzę blond włosów przemykającą przede mną i wpadającą w raniona Willa.

-Emma? Co ty tutaj robisz?- zapytał zmieszany Will.

-Dylan zarządził że wyrusza na poszukiwania Amandy, Rosę uparła się ze pojedzie razem z nim i zabiorą ze sobą Sophie, a ja pojechałam bo twoja matka stwierdziła że powinnam ci towarzyszyć. Wiec oto jestem - wykrzyczała uradowana i znów rzuciła się na Willa. Nie miałem już ochoty dłużej oglądać tej sceny i postanowiłem iść powiadomić Victorię o misji. Odszukanie jej nie zajęło mi długo, siedziała w salonie razem z Dylanem i Rosę.

-Jev!-wykrzyczała od razu gdy tylko mnie zobaczyła -Znalazłeś ja?

-Nie. Nic tam nie było, wszystko było poniszczone i rozwalone, nikogo tam nie było od dobrych paru lat.

-Widzisz mówiłam ze jej nie znajda. Przyznaj w końcu że Victoria nic tu nie zdziała i nie uda nam się znaleźć Amandy wróćmy do domu, uznajmy ja za zmarłą nie wiem możemy jej nawet wyprawić jakąś uroczystość i ogłośmy Willa przyszłym Alfa. On na to zasługuje, a Amanda przecież nawet nie potrafiła się przemienić- Powiedziała Rosę z śmiertelną powagą. Nigdy nie miałem takiej ochoty się na kogoś rzucić i rozerwać go na strzępy, rozumiem ze nie przepada za Am ale to nie powód by odwoływać poszukiwania i skazać ja na pewna śmierć.

-Dla pani to pewnie na rękę że Am została porwana prawda? Przecież sama pani jej powiedziała ze chciała by się pani jej pozbyć a ona jest tylko przeszkodą. Myśli pani ze mi tego nie powiedziała? Ona mówi mi wszystko, jak pani myśli komu się wyżala? Nie mówi nic ojcu bo nie chce go skrzywdzić bo wie że z jakoś chorych powodów on panią kocha. I pragnę panią powiadomić że to nie pani decyzja, bo pani nie jest Alfa!- wykrzyczałem.

-Jev! Możesz nas na chwile zostawić? Ty też Victorio?- powiedział Dylan a my bez słowa opuściliśmy pomieszczenie ale dzięki wyostrzonemu słuchowi bez problemu słyszałem ich każde słowo.

-Słyszałeś jak on się do mnie odzywa? Dlaczego na to pozwoliłeś?

- On miał racje Rose! Nie masz prawa tak mówić o Am! Musisz się pogodzić z tym ze ona jest moja córka a kiedyś będzie Alfa! Jeśli jeszcze raz usłyszę jak ja poniżasz obiecuje ci że zostaniesz Omegą!-wykrzyczał Dylan.

-Nie możesz tego zrobić!

-Owszem mogę jak powiedział Jev nie jesteś Alfa, tylko ja i ja mogę zrobić wszystko!

-Może i możesz ale prawa nie zmienisz jeśli Amanda nie odnajdzie się do następnej pełni zostanie automatycznie uznana za zmarłą a Will zostanie Alfa. Teraz wybacz ale muszę coś załatwić- na tym ich rozmowa się skończyła potem usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwiami i ciszę.

- Jev co to za krzyki?- usłyszałem głos. A chwile potem pojawiła się Bet.

- Nic, tylko wszyscy są podenerwowani a jeszcze przyjechał ojciec Am z jej macochą- rudowłosa dziewczyna tylko pokiwała głową

-A gdzie zniknął Will?- zapytała zmieniając temat. Mam wrażenie że przez ostatni miesiąc oboje z Willem się do siebie zbliżyli, a powiedz nimi zaczynało iskrzyć.

-Tu jestem. Wyspałaś się Bet? -Tak- odpowiedziała.

-Will słyszałeś? Jeśli nie znajdą Anandy do pełni to będziesz Alfa! Czy to nie wspaniale!-odezwała się Emma która właśnie pojawiła się w pomieszczeniu.- O a ty kim jesteś?

-Emma to Bet, Bet to Emma moja dziewczyna.- Will szybko przedstawił sobie obie dziewczyny i zaczął rozmawiać z Emma na temat rozmowy jego matki z Dylanem. Nie zauważył nawet kiedy Bet ze spuszczona głową opuściła pokój.

-Ile zostało czasu na znalezienie Amandy?- Zapytał się Will.

-Nie cale dwa tygodnie. W życiu jej nie znajdą wiec będziesz Alfa!-nie mogłem tego już dłużej słuchać chwyciłem kurtkę i postanowiłem odnaleźć Am zanim skończy mi się czas. Nie mogę dać Rosę i Willowi satysfakcji wygranej. Muszę ja znaleźć. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Kochani oto rozdział 6 tym razem cały z perspektywy Jeva. Trochę zamieszania i Rose która nienawidzi Am. Jak myślicie czy Jevowi uda się ja uratować? Przepraszam za wszystkie błędy ale pisałam na telefonie.Pamiętajcie komentujcie dla mnie to wiele znaczy!