niedziela, 20 września 2015

Rozdział 2

~Oczami Amandy~

Leżałam w łóżku i cały czas rozmyślałam o tej dziewczynie. Cały czas miałam przed oczami jej minę kiedy nas zobaczyła, była przerażona. Stała przed nami dopóki nie odzyskaliśmy normalnego wyglądu a potem zaczęła uciekać ale Jev ją dogonił nie mogliśmy pozwolić jej uciec. Taka sytuacja często się zdarzała dlatego mama nauczyła mnie zaklęcia wymazującego pamięć ale tym razem coś poszło nie tak. Oczywiście nie powiedziałam o tym Jevowi ale miałam wrażenie że zaklęcie nie zadziałało tak jak powinno. W czasie jego rzucania poczułam coś  na kształt bariery która osłabia moje zaklęcie i to mi się nie podobało. Na początku było dobrze jak wszyscy zemdlała i ocknęła się wypytując nas o wszystko, a my jak gdyby nic wcisnęliśmy jej bajeczkę że znaleźliśmy ją nieprzytomną i potem ją zostawiliśmy. Tylko że później ją odszukałam i zaczęłam o wszystko wypytywać, ona opowiedziała mi że nie jest pewna ale widziała dwoje ludzi ale to nie byli ludzie mieli długie uszy i zęby, i wyglądali jak jacyś pół ludzie pół wilki. To mnie przeraziło bo przecież ona nie powinna nic pamiętać. Jeśli przypomni sobie wszystko to będę musiała się tłumaczyć ojcu i starszyźnie. Z moich rozmyśleń wydarł mnie wrzask Rose. Boże jak ja nienawidzi tej kobiety.

-Amanda! W tej chwili masz tu zejść!- Znowu się wydarła.

-Już idę. Poco te nerwy przecież się nie pali!- Odpowiedziałam.

-Nawet sobie nie żartuj i w tej chwili złaź!- Kiedy to powiedziała zacisnęłam usta powstrzymując śmiech. Wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół, weszłam do salonu i to co zobaczyłam tak mnie rozbawiło że wybuchłam wielkim śmiechem. Na przeciwko mnie stał Will był cały pokryty sadzą a jedna nogawka jedna spodni była całkowicie spalona.

-Will ile razy mam ci powtarzać że tacy mali chłopcy jak ty nie powinni bawić się ogniem.- Powiedziałam kiedy udało mi się opanować śmiech.

-Bardzo zabawne wiem że to  twoja sprawka! Widziałem was! Czyżby mała bękarcica była zła za to że zabrałem Emme do lasu?- Uśmiechnął się szyderczo a ja starałam się nie rozszarpać do na strzępy.

-Dobrze wiesz że to moje i Jeva miejsce, a ty bezczelnie wpychałeś język w gębę tej Omegi!- Wykrzyczałam.

-Amanda!- Wykrzyczała Rose.

-AMANDA!?  DOSTAJE OCHRZAN ZA TO ŻE POWIEDZIAŁAM ŻE WILL WPYCHA JĘZYK W GĘBĘ EMMY A JEMU ZA TO ŻE NAZWAŁ MNIE BĘKARCIA SIĘ NIE DOSTANIE! PRZYZNAJ W KOŃCU ŻE JESTEM DLA CIEBIE NICZYM I NAJCHĘTNIEJ POZBYŁA BYŚ SIĘ MNIE ŻEBY WILL MÓGŁ ZOSTAĆ ALFĄ!

-AMANDA USPOKÓJ SIĘ!

-USPOKÓJ SIĘ?! PRZYZNAJ ŻE MAM RACJE! OBOJE PRZYZNAJCIE!

-TAK MASZ RACJE! POZBYŁA BYM SIĘ CIEBIE ŻEBY WILL MÓGŁ ZAJĄĆ STANOWISKO KTÓRE MU SIĘ NALEŻY!-Nie wytrzymałam i w błyskawicznym tępię pojawiłam się za Willęm trzymając jego głowę lekko przechyloną. Poczułam jak przez moje dziąsła przebijają się kły. Nie panowałam nad tym. Mogę nauczyć się panowania nad mocą czarownicy, nad wilkołaczą naturą ale nigdy nie naucz się panowania nad wampirzą częścią mnie.

-AMANDA PUŚĆ GO NATYCHMIAST!- Krzyknęła Rose, ale ja jej nie słuchałam cały czas trzymałam go w mocnym uścisku starając się powstrzymać nie chciałam mu nic robić bo w końcu to wina Rose.

-Amanda puść mnie oboje wiemy że nie chcesz mi nic zrobić.- Powiedział łagodnie Will. Całe szczęście Will w przeciwieństwie do matki wiedział kiedy odpuścić. Powoli go puściłam i schowałam kły. On tylko odsunął się a Rose od razu podbiegła do niego wołając ojca. Chwile później Dylan pojawił się w drzwiach.

-Czy ktoś może mi wytłumaczyć co tu się stało?- Powiedział spokojnie.
-Ten twój bękart rzucił się na Willa!

-Rose! Nigdy więcej nie mów tak na Amandę!- Warknął na nią ojciec.- A ty Amando dlaczego zaatakowałaś Willa?

-To był wypadek przez przypadek w lesie podpaliłam mu nogawkę a Rose wyrządziła mi awanturę. Dość mocną w końcu straciłam panowanie i prawie go ugryzłam. Ale nic wielkiego się nie stało.- Nie chciałam opowiadać wszystkiego ojcu czasami lepiej żeby nie wiedział niektórych rzeczy.

-To dobrze że się nic nie stało. Amando choć ze mną muszę ci coś powiedzieć.- Powiedział ojciec i razem wyszliśmy, po całej drodze w ciszy w końcu weszliśmy do jego gabinetu.

-Am starszyzna postanowiła że na jakiś czas przeprowadzisz się z matką do miasta, pójdziesz do normalnej szkoły i będziesz miała oko na tą dziewczynę która was widziała. Oczywiście Jev przeprowadza się z tobą i Will tez, tylko błagam postaraj się go nie zabić.- Powiedział ojciec.

-Czy on też musi?- Naprawdę nie miałam ochoty na przeprowadzkę z Willem.- Chwila?! Skąd starszyzna wie o tej dziewczynie?- Przecież nic nikomu nie mówiłam a Jev nie wiedział że coś poszło nie tak jak powinno. Skąd rada mogła o tym wiedzieć?

-Tak Will też musi a starszyzna wie wszystko od twojej matki. Tylko nie pytaj mnie skąd ona wie bo nawet ja nie mam pojęcia. Teraz leć do pokoju się spakować i za dwie godziny widzimy się na dole.- Odesłał mnie do pokoju. Wyjęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam wrzucać wszystkie rzeczy jak popadnie. I w ten sposób byłam spakowana w niecała godzinę, opadłam na łóżko i znowu zaczęłam myśleć o tej dziewczynie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------I oto rozdział 2 mam nadzieje że się podoba :)  Przepraszam że tak długo musieliście na niego czekać ale zaczęła się szkoła i te wszystkie sprawdziany :/  Rozdział 3 będzie za tydzień (Mam nadzieję) A i jeszcze jedno jak wam się podoba muzyka na blogu?

Ps: Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział na Za Zakrętem ponieważ nnie mam weny do tamtego opowiadania

3 komentarze:

  1. Aaa o rany to jest świetne proszę pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie napisze nic długiego :D ponieważ zmęczona jestem mega :( ale rozdział super i chce więcej, jak rozdział nie pojawi sie w week to cie zabije

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam zostałaś nominowana do LBA!
    Więcej informacji tutaj: http://nadprzyrodzona-moc.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz= Komentuj dla ciebie to chwilka dla mnie to wiele znaczy